cykada |
Wysłany: Śro 21:31, 03 Mar 2010 Temat postu: Proza |
|
Matka Boska Wędrująca
Tak moze i wiek minoł od tych casów, a może i mniej, kiej to ludziska kaplickę budować we wsi chcieli, coby opiekę Matki Bozej mieć od teroz, na zawse. No i prosom gospodazy, by tak gdzie w polu najwyzej ci ona stała i nade wsiom a takze gzesnikami podłymi, i wselkim maluckim stworzeniem górowała w opiece swojej bezustannej a miłosiernej.
Posli ze więc do Józicka, co to pole wysoko mioł i tamze kozden ze wsi widziałby Maryjkę Serdecnom i Dobrom.
Prosom tedy go, coby przyzwolenie na postawienie kaplicki doł. Ale tensicić wziął sie i zaporł. Ze to niby miejsce mu zabieze figurko taka, a pola u niego maluśko, a dziecków sporo…
Posli tedy ludziska do Janicka, Józkowego sąsiada. I dalejze prosić. Janicek jak to Janicek, wysłuchoł, fajeckę zapolił i zekł: a to ci zascyt wielgaśny Mateńkę na polu mieć własnym. Lubili Janicka, bo wesoły, śwarny był i jesce udatne piosenki i wiersyki rózniaste składoł na weseliskach i zawse gdy mu na dusy lekko było. A na sksypkoch i fujarce to tak po hali groł, ze z drugiej strony Polski mu wtórowali, a wtórowali...
Od tamtych por wiele wody w Popradzie a i Dunajcu upłynęło. Stary Józek siedzioł na psypiecku, albo i wedle chaty, fajke kuzył od casu do casu i spoglądoł jako to jego wnuk Antoni gospodozy na polu wysokim. A Antoni co posedł w pole, to zo kozdym rozem po parę centymetrów hacył pługiem miedze Stasia, wnuka Janickowego.
Ilesić rocków, choć znowuz nie tak za wiele upłynęło, kiej to Matka Bosko, co ją ludziska psed wiekiem prawie wzieli i postawili na polu Janickowym, na pole Antosiowe psesła.
Razu jednego Antoni pode kościołem sie skarzył, ze Stasiek mu we w miedze wchodzi i zabiero, co jego niby jest, ze pazerny taki…A to się ludziska zaceły wowcas śmioć, ze ta Matka Bosko, co jo dziadowie na polu Janickowym postawili, to nie tylko Miłosierno, ale i Wędrująco jest, bo to calutki juz meter psesła z jednego pola na drugie. Antoni sie rychło jakosić wzioł i zawinoł, ino sie za nim kuzyło, a kuzyło we słonecku niedzielnym… |
|