Forum Niesamowite

dryf · Wysłany: Śro 14:13, 05 Mar 2008 Temat postu: Izrael to oszustwo.

Sensacja: Żydzi sfałszowali historię, a Izrael to oszustwo?

Profesor historii Shlomo Zand z uniwersytetu w Tel Awiwie twierdzi, że naród żydowski to propagandowo-polityczny wymysł. Jego zdaniem wygnanie Żydów z Palestyny przez Rzymian to mit, mający uzasadniać powstanie państwa Izrael.

Wydana póki co tylko po hebrajsku Książka Jak i kiedy staliśmy się Żydami narobiła w Izraelu sporego zamieszania. Zdecydowanie większego, niż narkotyczne rewelacje na temat Mojżesza. Zand kwestionuje bowiem podstawy istnienia żydowskiego państwa.

Z badań Zanda wynika, że stanowiące podstawę ideologii państwowej Izraela "wygnanie" po przegranym powstaniu lat 66-73 n.e. nigdy nie miało miejsca.

Rzymianie z zasady nie uciekali się do przesiedlania podbitych ludów, a wraz z nadejściem Arabów większość Judejczyków przyjęła islam i asymilowała się w społeczeństwie. Dzisiejsi Palestyńczycy są więc w prostej linii potomkami starożytnych, asymilowanych Judejczyków.

Są to tezy niewiarygodnie wręcz rewolucyjne i obrazoburcze. Obowiązująca historiografia zupełnie inaczej odpowiada bowiem na pytanie gdzie właściwie podziali się Żydzi po klęsce powstania w roku 73. I dlaczego w późniejszych wiekach Palestynę zdominowali... Palestyńczycy.

Historycy izraelscy, a za nimi światowi, tłumaczyli że Żydzi zniknęli, bo ich wysiedlono. Zand twierdzi, że to kłamstwo. Żydów nikt nie wysiedlał - oni w Palestynie zostali, i to z nimi walczyli syjoniści zakładający państwo Izrael w roku 1948. I walczą do dzisiaj.

Mit założycielski państwa Izrael, owa diaspora rozproszona po świecie i mająca nadzieję na powrót, może się więc okazać propagandową konfabulacją. Zaś utworzenie Izraela wszystkim, tylko nie aktem dziejowej sprawiedliwości.

Zdaniem Shlomo Zanda właśnie wtedy odebrano Palestynę prawowitym, odwiecznym właścicielom. Syjonizm sprowadzałby się więc do uzurpacji i zawłaszczenia kraju przez ludzi nie mających do niego żadnych praw.

Zand, opierając się na wieloletnich badaniach, formułuje rewolucyjne tezy na temat sztucznej etniczności Żydów. Jego zdaniem Żydzi nigdy nie stanowili jednego narodu, a grupę najrozmaitszych plemion semickich, które przyjęły judaizm.

Na dowód przywołuje istnienie judejskiego królestwa Himyan na południu Półwyspu Arabskiego oraz żydowskich Berberów z Północnej Afryki. To ich potomkami są jego zdaniem Żydzi sefardyjscy, mieszkający w średniowieczu w Hiszpanii.

Podobnie Żydzi aszkenazyjscy z Europy Wschodniej, w tym i z Polski, nie pochodzą z Izraela. Są potomkami Chazarów, których rola w powstaniu państwa Piastów wciąż jest szeroko dyskutowana. Na poparcie swej tezy Zand przywodzi analizy filologiczne, z których wynika że język jidisz stanowi mieszankę niemieckiego... i chazarskiego.

Analizy te są znane od dawna, podobnie jak większość badań, na które Zand się powołuje. Nie były w Izraelu przedmiotem naukowej dyskusji, gdyż podważały rację stanu - a nawet samo istnienie państwa.

Zanda zastanowiło istnienie wspólnot judaistycznych na niemal wszystkich kontynentach i wśród wszystkich typów antropologicznych. Mało prawdopodobne wydało mu się ogólnie przyjęte tłumaczenie syjonistów, że wszyscy ci Żydzi wywodzą się z Palestyny, i rozproszyli się na cały świat po wojnie żydowskiej I wieku n.e.

Zdaniem profesora, Izrael nie ma prawa nazywać się państwem żydowskim - powinien być krajem dla wszystkich. Zand twierdzi, że założyciele ruchu syjonistycznego sfałszowali historię i stworzyli rasistowską ideologię, którą wciąż uzasadnia się działania państwa Izrael. Choćby obecną krwawą ofensywę w Strefie Gazy.

Shlomo Zand odrzuca też historyczność wielu zapisów Starego Testamentu, zresztą i tak od dawna uznawanych za mitologiczne. Jego zdaniem historia o wyjściu z Egiptu albo o krwawym podboju Palestyny przez Jozuego to późniejsze legendy, mające służyć zbudowaniu tożsamości narodowej.

Która, zdaniem profesora Zanda, została de facto zmyślona. Naród żydowski jako taki nigdy nie istniał. Istniała jedynie religia mojżeszowa, spajająca najróżniejsze grupy etniczne.

Jeśli to prawda, Żydzi nie mają do Palestyny żadnych praw, a Państwo Izrael jest największym oszustwem XX wieku.

Trudno się dziwić, że w obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie książka żydowskiego historyka dała efekt podobny do wybuchu bomby.

Magda Hartman

.

cykada · Wysłany: Śro 14:51, 05 Mar 2008 Temat postu:

Niewykluczone, że powołanie państwa Izrael to przykrywka do bardzo świadomych interesów, nie tylko natury ekonomicznej. Bliski Wschód, to szczególne miejsce ( na myśli mam np. wrota do innych wymiarów.) Niecały może miesiąc temu usłyszałam historię od mego znajomego, że wiele wydarzeń opisywanych w Biblii nie ma podłoża historycznego. Badał to na swój sposób i doszedł do takich wniosków.
Nie chciałabym jednak aby moje opinie były nadinterpretacją. Widziałam Berberysów na żywo, mam nawet zdjęcia. Różnią się zdecydowanie od "naszych" Żydów. Oczywiście, że mają na to wpływ uwarunkowania geograficzne, ale i tak coś tu jest na rzeczy, chyba...

cykada.

dryf · Wysłany: Sob 17:51, 08 Mar 2008 Temat postu:

Wieża Babel

Wieża Babel istniała, lecz jej historia wyglądała zupełnie inaczej niż opowiada “Biblia”.
Kiedy budowano wieżę (ziggurat), istniało na świecie wiele języków.
Wieża została ukończona i służyła przez wiele lat do celów religijnych (na jej szczycie była świątynia).
Potem jednak, gdy cywilizacja Babilonu upadła, ludzie rozebrali wieżę aby wykorzystać budulec do budowy domów. Widok “ruin” natchnął jakiegoś barda czy historyka, który doszedł do wniosku, że wieży nie dokończono, pewnie za sprawą wyroków boskich, i taką historię rozgłaszał. Potem trafiła do żydowskich kapłanów, została przerobiona i rozpowszechniona wraz z “Biblią”. I tyle.
Nie było żadnego wstrzymania prac budowlanych, żadnego pomieszania języków.
U zarania ludzkości istniał jeden światowy język, ale w miarę wpływu różnych ras kosmicznych na cywilizacje w różnych częściach świata, nastąpiła ewolucja językowa. A gdy cywilizacja całkowicie się rozpadła po Małej Wojnie, rozkład lingwistyczny postąpił w zastraszającym tempie. I mamy dzisiaj na Ziemi mnóstwo języków, które dzielą ludzkość.

Jedną z kosmicznych idei, którą chcemy zarazić ludzkość, jest chęć posiadania jednego, wspólnego dla całej Ziemi języka. Na razie jest to nierealne do wprowadzenia z powodów politycznych (chęci dominacji lingwistycznej silnych krajów nad słabszymi) ale nadejdzie dzień, gdy porozumienie stanie się możliwe. Wtedy ludzie będą musieli podjąć decyzję, czy chcą wspólnego języka czy też nie. Jeśli powiedzą “tak”, wówczas będą uczyć się dwóch języków - ojczystego i planetarnego.
Być może będzie to esperanto, łacina, język któregoś z krajów albo coś zupełnie nowego. Tak, jak miało to miejsce na Saleinji po wielkiej katastrofie, gdy zapadło wiele mądrych decyzji.
Dla Ziemian taką okazją może być np. decyzja podjęta na forum ONZ lub na konferencji kończącej III wojnę światową (jeśli wybuchnie). Ale decyzja należy do Ziemian.

Gwiezdny Wędrowiec

.

luciad · Wysłany: Sob 18:10, 08 Mar 2008 Temat postu:

Co do tej wieży Babel to jakoś nie przekonuje mnie to, co opowiada ten Gwiezdny Wędrowiec.
Większość źródeł wspomina, że wieża owa była budowana w niedługi czas po potopie - może ludzie chcieli się zabezpieczyć przed kolejnym potopem i w ten sposób przechytrzyć "bogów", a ci zniszczyli ją swoimi środkami. A pomieszanie języków mogło się wziąć stąd, że po potopie było bardzo mało ludzi, natomiast od tamtej pory nie zdarzyła się katastrofa porównywalna z tym wielkim potopem, toteż ludzie mnożyli się, zasiedlali różne tereny, a w związku z różnymi środowiskami życia różnicowały się ich języki. Języki różnicują się do tej pory, zwłaszcza wtedy, gdy pewne grupy ludzi odgraniczają się od innych grup.
Jestem jednak zdania, że w przyszłości będzie jeden język. Mówił już o tym Samuel i ja jestem skłonna w to uwierzyć. I raczej nie będzie to angielski, ale jakiś neutralny język, a więc esperanto, łacina lub coś na ich wzór.
Na pewno komunikacja będzie ułatwiona dzięki telepatii, ale co z komunikacją pisaną?

east · Wysłany: Sob 23:00, 08 Mar 2008 Temat postu:

luciad · Wysłany: Sob 23:07, 08 Mar 2008 Temat postu:

East, a po co komu uproszczony język? Takim językiem nie da się rozmawiać o wszystkim. Wiem coś o tym, bo znam międzynarodowy język migowy, który jest takim właśnie uproszczonym tworem naturalnych języków migowych. To nie przejdzie. Na forach międzynarodowych być może - i tak już tam używają uproszczonej nowomowy. Ale nie w kontaktach międzyludźmi. Poza tym angielski jednak nie jest neutralny. I nie jest też specjalnie zakorzeniony w ludzkiej świadomości, w każdym razie nie bardziej niż kiedyś był francuski. No i w nie byłoby sprawiedliwe, gdyby Anglicy, Amerykanie i inni z krajów, w których angielski jest językiem urzędowym nie musieli się uczyć drugiego języka podczas gdy cały pozostały świat - tak. To by było nie fair. Dlatego ten ogólnoświatowy język będzie miał charakter neutralny. I będzie musiał być bardzo prosty, a zarazem pełny.
Nawiasem, w esperancie również funkcjonuje OK i Coca-Cola. I komputilo, disko, sporto, telefono itd...

east · Wysłany: Sob 23:36, 08 Mar 2008 Temat postu:

Wybacz Luciad, ale Ok i Coca Cola to były tylko przykłady, a co powiesz na filmy , kulturę w wydaniu esperanto ? Czy w esperanto się produkuje filmy , czy esperanto ma swój Hollywodu (czy jak go zwał) ? To właśnie filmy i kultura są tym co zakorzenia się w ludzkiej psychice . Dlaczego nie ambitne filmy francuskie lub włoskie ? Ludzie masowo łykają produkcje z hollywwood i nimi żyją. Pomijając różnorodne treści, każdy film przemyca kawałek ameryki do odbiorcy ,choćby język , styl życia , sposób rozumienia świata, czarno-białe charaktery itd itp . Spójrzmy teraz na prostotę języka. Wydaje mi się , że nikomu nie udałoby się zaprojektować języka od podstaw by trafił on do świadomosci ludzi. Na to potrzeba czasu , marketingu i w ogóle, zaistnienia w kulturach różnych narodów. Sztucznemu językowi , bez umocowania w historii , byłoby znacznie trudniej. Nie rozptrujemy teraz logiczności i komplementrarości naukowej takiego języka, bo to się nie uda mimo najlepszego konstruktu teoretycznego .

luciad · Wysłany: Nie 0:15, 09 Mar 2008 Temat postu:

East, po części masz rację, ale... w przyszłości dużo się zmieni i to, co wydaje się obecnie naturalne i niezmienne, takie już nie będzie, nie będzie więc już potrzeba żadnego hollywoodu, który zresztą i nawiasem mówiąc, budzi już śmiech, a w ogóle to całe kino będzie już w internecie. Ludzie już teraz powoli odchodzą od hollywoodu i tv, i ten trend będzie się nasilał.
Przyszły język będzie wynikiem mądrego wyboru, a nie efektem propagandy i kultury. Takie jest moje zdanie. No ale jak zwykle - pożyjemy, zobaczymy.

samosia

luciad

Ja tylko wiem, że Żydzi nie błąkali się z Mojższeszem przez 40 lat, lecz dużo, dużo krócej, 40 dni czy coś takiego (nie pamiętam dokładnie, ale na pewno nie 40 lat, to wiem z jakichś źródeł ezoterycznych).

PS. Dryf, czy mógłbyś swój stary post o wieży Babel w tym wątku przenieść do wątku Wieża Babel?

dryf