Forum Forum Niesamowite Strona Główna Forum Niesamowite

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

KOŚCIÓŁ: JEGO FAŁSZYWE PODSTAWY

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Niesamowite Strona Główna -> Religie i filozofie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asef
Administrator



Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Śro 15:44, 02 Kwi 2008    Temat postu: KOŚCIÓŁ: JEGO FAŁSZYWE PODSTAWY

FRAGMENT KSIAŻKI LLOYDA M. GRAHAMA ‘OSZUSTWA I MITY BIBLII’
Data: 02-09-2003 o godz. 22:01:55
Dział: Kościoły i religie
ROZDZIAŁ 26

KOŚCIÓŁ: JEGO FAŁSZYWE PODSTAWY

Fałszywego wsparcia i fałszywego bezpieczeństwa
byliście uczeni przez dobro. W kłamstwach dobra
byliście zrodzeni i ukryci; poprzez dobro wszystko
zostało wypaczonym i zwodniczym od samego dna.
ZARATHUSTRA
Kościół Katolicki zastrzega się, iż został ufundowany przez Chrystusa i oparty na apostole Piotrze. Przyjrzyjmy się bliżej do czego sprowadza się owo roszczenie.

W jednym z jego licznych pamfletów znajdujemy uzasadnienie owego roszczenia. Pod nagłówkiem "Zwierzchnictwo Świętego Piotra - czy może być ono udowodnione na podstawie Biblii ?" treść rozpoczynają następujące słowa: "Istnieją trzy teksty w Biblii, odnośnie których anglikanie nie są w stanie znaleźć zadowalającego miejsca w swym systemie, czyli Mateusz 16:13-20, Łukasz 22:31-32 oraz Jan 21:15-17." Po rozwlekłym przytoczeniu owych tekstów, na prawdziwa, katolicką modłę, autor kończy konkluzją, iż nie istnieje żadne inne rozwiązanie, poza katolickim.

Rozwiązanie nie istnieje dla tych, którzy nie są w stanie widzieć niczego, poza dosłownym znaczeniem słów i do tych należy autor owego pamfletu. Odwracając jego porządek, tak aby zacząć od najważniejszego, ostatniego z owych cytatów a brzmi on następująco:

15. Tak wiec, kiedy wieczerzali oni, Jezus zwrócił się do Szymona Piotra, Szymonie, synu Jonasza, miłujesz-że ty mnie więcej niż inni ? Tak Panie, Ty wiesz, że cię miłuję. A Jezus na to: Nakarm moje owieczki. (Jan 21).

Jak to już zostało wyjaśnione wcześniej ,Piotr symbolizuje ziemię i to ona musi wykarmić swe jagnięta, czyli życie, które na niej istnieje. Jako, że to oświadczenie powtarzane jest trzykrotnie, implikuje ono trzy biologiczne dziedziny. Tekst zatem nie ma nic wspólnego z Kościołem Katolickim, za wyjątkiem tego, że go odrzuca. Jako, że Jonasz jest postacią czysto mitologiczną, nazywanie Piotra jego synem, czyni go równie mitologicznym. Dziś inteligentni ludzie nie są w stanie przełknąć Jonasza, ale wciąż jeszcze przełykają niniejsze porównanie.

31. I Pan rzekł, Szymonie, Szymonie, oto i Szatan pragnie cię posiąść, aby cię mógł przesortować, jak ziarno.

32. Ale ja modliłem się za ciebie, aby twoja wiara nie upadla i kiedy zostaniesz nawrócony, wspomagaj swoich braci (Łukasz 22).

Ten natomiast tekst ma coś wspólnego z Kościołem Katolickim; jego ścisłe utożsamianie Piotra z Szatanem odsłania wiele znaczeń dla tych, którzy rozumieją literaturę okultystyczną, ale o tym więcej za chwilę. Z ostatniego z tekstów wystarczą nam wersy 18 i 19.

18. I powiadam ci również, że ty jesteś opoką (Petra), a na tej opoce zbuduję kościół mój i bramy piekielne nie zwyciężą go.

19. I tobie dam klucze do królestwa niebieskiego; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, związane będzie w niebie a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. (Mateusz, 16).

Tak więc Kościół Katolicki ufundowany został na Piotrze, którego cztery wersety później, Jezus otwarcie nazywa Szatanem.

23. Ale on obrócił się i powiedział do Piotra, precz ode mnie Szatanie: jesteś dla mnie abominacją...

Tak więc jeśli Kościół Katolicki ufundowany jest na Piotrze, to tym samym ufundowany jest on na Szatanie - fakt, który od dawna już podejrzewaliśmy. Szatan oznacza materię i to samo oznacza imię Piotr (Petra) opoka: są one zatem tym samym.

Piotr jest Ezawem Nowego Testamentu, który ufundował, a raczej sam był miastem, nazywanym Petra, opoka, jak również Edom, czyli atom, ziemia. Oto jest to, co wiąże i rozwiązuje stosownie do swych praw - kluczy Św. Piotra - i tym, co bywa wiązane i rozwiązywane jest Zasadą Życia. Siedem kościołów z Objawienia jest tego zarysem. Owo wiązanie i rozwiązywanie Piotra jest równoznaczne z aktem faraona Nowego Testamentu; on również więził i uwalniał siłę życiową. Wojna Mojżesza z faraonem reprezentuje to samo znaczenie kosmologicznie, co kłótnia Pawła z Piotrem. Jako, że owo wiązanie i rozwiązywanie należy do natury, przypisywanie go kościołowi jest całkowicie fałszywym i pretensjonalnym. I chociaż obejmuje ono jego błogosławieństwa i klątwy, jego ekskomuniki tak straszne dla podległych mu jednostek, to niemniej jednak nie posiada żadnego moralnego czy duchowego efektu; jego rezultaty należą wyłącznie do politycznych i społecznych i są jedynie innymi sposobami władzy. I taki też jest sam Piotr.

Poza swym czysto kosmologicznym znaczeniem, opowieść o Piotrze jest najprawdziwszym nonsensem - jeden śmiertelny człowiek wyposażony we władzę nad całą ludzkością i na całą wieczność; sądziliśmy, że tylko Bóg posiadał takowy autorytet. W sprawach religijnych katolicy są faktycznie łatwowierni, ale czy mogą oni być aż tak łatwowiernymi, aby uwierzyć, iż przedchrześcijańscy mędrcy, jak Pitagoras, Sokrates, czy nawet Budda potrzebują owego ciemnego, żydowskiego rybaka, aby wiązał i uwalniał on ich dusze ? A co by rzec o owych przedchrześcijańskich Wtajemniczonych, od których owi ignoranccy religioniści zapożyczyli swoją wiedzę ? Czyż i oni mają być wiązani i rozwiązywani przez Piotra ? Nie i my też nie jesteśmy.

Takie osoby, jak Piotr nigdy nie istniały, cóż więc ma znaczyć katolickie roszczenie, iż ufundował on papiestwo w Rzymie ? Jest ono identyfikowane z samym Romulusem, zakładającym Rzym, tak więc Piotr jest jedynie eponimem. A jednak Encyklopedia Katolicka twierdzi, iż założenie biskupstwa rzymskiego należy "do najlepiej sprawdzonych faktów historycznych" i że "żaden z uczonych nie śmie temu zaprzeczyć". Jest to właśnie przykład katolickiej nauki. Ze swą zdolnością do intelektualnej nieuczciwości, wszystkiego można dowieść. A jeśli żaden z uczonych temu nie zaprzecza, to dzieje się tak tylko dlatego, że żaden z uczonych nie ma wystarczającej wiedzy, aby tego dokonać, dzięki dwu tysiącom lat katolickiego nauczania.

Odnośnie Piotra, katoliccy apologetycy udają, iż badają oni jego pozycje dokładnie i uczciwie, a następnie częstują nas oświadczeniami, które obecnie są znane, jako sfałszowane; oferują nam oni dokumenty datujące się wstecz aż do ciemnych wieków i domagają się od nas zaakceptowania słów swych „dobrotliwych” ludzi. A potem, dla ukoronowania tego wszystkiego, cytują nam źródło, które ich samych zwiodło. Oczywiście, że Biblia dowodzi "Zwierzchnictwa Piotrowego" - ale Biblia jest księgą mitologii. Fakt, że nie zapewnia ona następcy Piotra, stanowi dla kapłańskich sofistów pewna trudność, jednak argumentują oni, całkiem umiejętnie, że takowy sukcesor jest implikowany. Kiedy raz zdają oni sobie sprawę z tego, że Piotr to ziemia, zobaczą oni dlaczego nie zapewnia się po nim żadnego sukcesora. Wierzymy, że i oni zobaczą nieuczciwość swej argumentacji. To nie jest szczere badanie ewidencji, ale jedynie wysiłki przestraszonych, małych dusz, aby obronić swe zobowiązanie, bezpieczną przystań oraz źródło utrzymania.

To, co odnosi się do Piotra, stosuje się również do całej, mitycznej persony. Dwunastu uczniów było jedynie dwunastoma planetarnymi mocami w Inwolucji, pojawiającymi się później, jako dwunastu apostołów ze swymi wdzięcznymi przypływami ewolucyjnego zmartwychwstania życia. I jako tacy są oni tożsami z dwunastoma synami Jakuba i dwunastu plemionami Izraela w Nowym Testamencie. Jaką zatem rolę odgrywali oni w założeniu Kościoła ? Bynajmniej żadnej; było to dzieło kapłaństwa w trzy wieki później. Tym, co mityczna dwunastka ufundowała w alegorii była sama ziemia i nie została ona zbudowana przez miłość tylko poprzez gwałt. Co zatem z ich męczeństwem ? Cóż, było tam i to - gwałtowna śmierć zasady duchowej. Jakub i Jan byli jej "gromowładcami". Piotr powieszony został głową w dół ale podobnie przedstawiane było Drzewo życia oraz "piramida budowana od szczytu w dół". Jakub zrzucony został że szczytu świątyni ale jakiej świątyni ? Świątyni planetarnej i jego upadek oznaczał to samo, co symbolizuje owo drzewo oraz piramida. Tomasz, podobnie jak Jezus, był tektonem i podobnie jak Jezus, zbudował swoją świątynię. Stefan został ukamienowany na śmierć, ale według sprawozdania apokryficznego, to samo zdarzyło się Jezusowi. Jak głosi jedna wersja, był on " ukamienowany u zbiegu dwu strumieni". Głębszym znaczeniem słowa ukamienowany, byłoby obrócony w kamień u zbiegu Inwolucji i Ewolucji. Taki był los Piotra; nie tylko został on powieszony głową w dół, ale z wody stał się kamieniem, petra. Oto nowotestamentowa wersja Demon est Deus inversus . I taki jest też bezbolesny zapis apostolskiego męczeństwa; taka również jest cześć męczeństwa przypisywanego pierwszym chrześcijanom. Rzucani oni byli lwom na pożarcie, ale tak samo był i (rzucony)Daniel. Bywali oni więzieni, ale więziony był i Józef. Istniało tam i faktyczne męczeństwo i świeckie prześladowania również, ale nie zaczęły się one od symbolicznej charakterystyki niniejszego mitu Stworzenia, ale od faktycznych charakterów, które ślepo wierząc w ów mit, próbowało go wymuszać na innych. Ostatecznie dokonali oni tego i z tego powodu mało kto od dwu tysięcy lat dysponuje wystarczającą inteligencją, aby zobaczyć cale oszustwo. To, co jest nam tu potrzebne, to lekarstwo na oczy.

Potrzebujemy tego również, aby zrozumieć Kościół. Jezus nie mówił o tej instytucji, którą my nazywamy Kościołem Katolickim, czy innym; faktycznie to nie istniało takie słowo ani też instytucja w jego czasach. Oryginalnym słowem było greckie eklezja i oznaczało to jedynie zebranie, zgromadzenie - bez żadnego papieża, kapłanów czy hierarchii.

Aby obecnie zrozumieć owo zgromadzenie, czy zebranie, musimy ponownie przypomnieć sobie pozycję Stwórcy, kiedy owe słowa były rzekomo wypowiadane. Było to tuż przed Przemienieniem - czyli kiedy to niewidzialne elementy stały się widzialnymi. Eklezja była zatem zebraniem, czy zgromadzeniem z przestrzeni elementów planetarnych w słońce, czyli Hades. Wybór jego personelu jest zatem jedynie nowotestamentową paralelą wybranego narodu ze Starego Testamentu. Podobnie jest z opoką, na której został on ufundowany. Precedensem tego jest opoka lub kamień, która zaczęła rosnąć w śnie Nabuchodonozora, aż wypełniła ona całą przestrzeń. Jest to bowiem sama ziemia. Tutaj widzimy dlaczego "bramy piekielne nie zwyciężą jej". A dlaczego miałyby to zrobić, skoro stworzyło ją owo piekło, czyli Hades ? Po jego stworzeniu, elementy zostały ponownie zebrane i zgromadzone w Ewolucji i eklezja tutaj ma formy organiczne - a siła życiowa będzie z nimi "aż do skończenia świata". Tak więc Kościół ufundowany na Piotrze, opoce, jest jedynie ziemią i jej biologicznym życiem. Jest to jedyny katolicki, czy uniwersalny kościół, jaki istnieje. Jeśli miałoby to oznaczać ludzką instytucję, dlaczego została ona podzielona na siedemdziesiąt dziwnych sekt, zamiast być zebrana razem ? Jeśli Chrystus wybrał Piotra na przywódcę tej instytucji, dlaczego apostołowie zignorowali jego życzenie i wybrali zamiast niego "Jakuba Sprawiedliwego" ? To on właśnie, a nie Piotr był pierwszym papieżem. Później został on zdjęty ze stanowiska i ukamienowany. I Ananus, który go usunął, został również usunięty. Czy to faktycznie wygląda na boską selekcję ?

Jako, że to wszystko zostało zapomniane, uczy się nas teraz, że chrześcijaństwo było nowym objawieniem prawdy i jego założyciele oświeconymi ludźmi i świętymi. Nic nie mogłoby być dalszym od prawdy. Ignorancja jest glebą, z której wyrastają religie i chrześcijaństwo do wyjątków nie należy. Sam Nowy Testament nazywa uczniów "nieuczonymi i ciemnymi ludźmi", a żydowscy sędziowie, przed których przyprowadzano nawróconych, ogłaszali ich mianem idioti , od którego pochodzi słowo idiota . Nieco później nazywani oni byli "głupcami w Chrystusie". Samarytanścy doktorowie nazywali ich Tartakami a ich okres "rządami Tartaka". Tartak był egipskim bóstwem "łatwowierności i wulgarnej wiary". Był on przedstawiany jako człowiek z książką, okryciem i głową osła. Pojawia się on w Starym Testamencie jako Tartak, jedno z obcych bóstw, które czcił Salomon.

Jeśli więc sami przywódcy byli łatwowiernymi i ignoranckimi, to co można powiedzieć o masach, które poszły w ślad za nimi ? Według Lecky'ego, byli oni "we wszelkich zaletach intelektualnych niżej, niż w jakimkolwiek innym okresie w historii ludzkości". "Składali się oni przeważnie z ludzi biednych i ciemnych, których wewnętrzna potrzeba parła do przyjęcia ewangelii i których niska pozycja w skali społecznej była stałym gruntem do atakowania nowej religii że strony jej przeciwników". (G.P. Fisher) "Jedynie prostacy, hołota, bezrozumni - niewolnicy i wiejskie kobiety oraz dzieci - których pragną oni lub też są w stanie nakłonić do przyłączenia się do ich zgromadzenia" (Celsus). I ponownie Celsus: "Nieokrzesane i służalcze masy, które były zatem poniżej uwagi kultury greckiej i rzymskiej, zaczęły do nich napływać". I Hodges o Celsusie: "Nie znosił on ich z powodu ich nędzy i ignorancji. Wydawali mu się oni zarozumiałymi impertynentami, którzy podjęli się roli nauczycieli, nie nauczywszy się niczego sami". "Nie będę przesiadywał na posiedzeniach synodów, podczas gdy gęsi i żurawie przekrzykują się w zamieszaniu". St. Grzegorz Nazianzus. " 'Liczni' rozpoczęli zabawę z siłami psychicznymi i duchowymi, uwolnionymi z Misterów i 'liczni' oszaleli na pewien czas i jeszcze nie odzyskali zmysłów". G.R.S. Mead. " Mieli oni swój pełny udział w zamieszkach, anarchii, nieprawości i wojnie" Lecky. "Prymitywni chrześcijanie byli ludźmi, których płomienna gorliwość szła w parze z ignorancją". Massey. I mówiąc o gorliwości owego zapału, jeden z ich własnego grona, Jerome, powiedział o niektórych, którzy przyłączyli się do nich, ale wkrótce zbiegli ze strachu: "Cóż, pragną oni odejść - więc odchodzą, powiadając, że lepiej jest żyć pomiędzy dzikimi bestiami, niż wśród takich chrześcijan". A Julian, który próbował ich oświecić, podsumował ich tymi słowy: " ... najgorszych z dzikich bestii nie można porównać w dzikości do większości chrześcijan względem siebie". I ponownie: "... Nie ma dzikszej bestii od rozgniewanego teologa."

Julian próbował przywrócić nieco zdrowego rozsądku w swym czasie poprzez zastępowanie chrześcijańskiego absurdu filozofią pogańską, ale podobnie, jak dla Achnatona z Egiptu, fanatyczne kapłaństwo okazało się dla niego zbyt silnym. Do tego dnia znany jest on jako Julian Apostata i który tu miał rację, apostata, czy też apostoł ? "Wspaniałość, którą była Grecja i wielkość, którą był Rzym" - w zestawieniu z chrześcijańską Grecją i Rzymem - jest odpowiedzią na to pytanie.

Wszystko to zostało przytłumione pod kłamstwami apologetów i obecnie nasi oszukani kaznodzieje, nauczyciele, autorzy i scenarzyści, malują owych wczesnych chrześcijan, jako kilku inspirowanych, walczących i umierających za jedną prawdziwą wiarę i piętnują tych faktycznie inspirowanych mianem ignoranckich pogan. W rozdziale 19 mieliśmy do czynienia z inteligencją tamtych dni; mogło by być interesującym dowiedzieć się, co sądziła ona o tej nowej religii. " Jest to zgubny przesąd". Tacyt. "Nowa wiara jest perwersyjnym i ekstrawaganckim przesądem". Pliniusz. " Przesąd próżny i oszalały". Swetoniusz. Dzisiejsza, wciąż oszukiwana rasa, spogląda na te oświadczenia, jako na pogańską opozycję wobec "światła świata", kiedy była ona jedynie preludium do naszego duchowego dämmerung . Nie ma się co zbytnio dziwić, że Żydzi nie przyjęli owego "przesądu próżnego i oszalałego", gdyż wiedzieli oni aż za dobrze, czym on faktycznie był - ponownym dziełem ich starych producentów mitów.

Tym wiec, tym, za co faktycznie cierpieli wcześni chrześcijanie nie było wcale, jak zastrzega Kościół, nauczanie nowej ewangelii, ale wskrzeszenie starego absurdu - wiary w literalną mitologię. Następny "Syn Boży" Nr 16 pojawił się cudownie poczęty i dziewiczo narodzony, trzecia część Trójcy spacerująca w Galilei. To było owo "bluźnierstwo barbarzyńsko śmiałe", które potępiał Porfiriusz, a jednak grupa fanatyków nazywanych chrześcijanami domagała się faktycznie jego restauracji, co oznaczało w jasnych słowach, powrót do ciemnej nocy prehistorycznej Grecji i Rzymu. Cóż, nie miało się to prawa zdarzyć, a jednak się zdarzyło. Ciemność zapadła i na dwa tysiące lat pokryła cały zachodni świat. Wszelka wiedza i mądrość wieków zostały spalone na targowiskach; "światło świata" zatryumfowało i światło rozumu zamarło. Jak powiada Canon Farrar: "Tryumf łacińskiej teologii był śmiercią racjonalnej egzegezy". Jest to spóźniony refleks; ci posiadający przezorność mogli się spodziewać Pana Szarości: "Światła gasną nad całą Europą".

W świetle owych faktów, "tyrani", jak Neron, Tyberiusz, Domicjan, wydają się jakby mniej monstrualnymi; faktycznie to mogą oni uchodzić za obrońców prawdy. Próbowali oni ratować świat od dwu tysięcy lat ignorancji, ale ta ignorancja ich pokonała. Zostali oni więc oskarżeni o te same rzeczy, którym próbowali zapobiec, rozruchy, podpalanie, rebelie. Chrześcijańskie kapłaństwo, odziedziczywszy oszczerczą przebiegłość swego semickiego prototypu, powodowało podpalanie i walki oraz zwalało winę za nie na swoich wrogów. Czy to ono podpaliło Rzym, czy też nie - spaliło ono prawdę i to jest złem najgorszym.

Zniszczenie wszelkiej ewidencji gnostycznych oraz pogańskich źródeł chrześcijaństwa, było "pierwszym dziełem". Rozpoczęli je sami ewangeliści w Antiochii, jak to opisują Akty. Wspominając o takich właśnie rzeczach Cesarz Julian oświadczył, że zabierze się do nich dokładniej, "kiedy zaczniemy badać monstrualne czyny i fałszerskie machinacje ewangelistów." A o ich następcach Edward Carpenter napisał te słowa: "... specjalna ich troską jest zniszczenie pogańskich źródeł i tym samym wymazanie ewidencji ich własnej nieuczciwości." Na rozkaz Kościoła wszystkie księgi gnostycznych Bazylidów zostały spalone, razem z 36 tomami Porfiriusza. Papież Grzegorz VII spalił bibliotekę Apollina, wypełnioną starożytną wiedzą. Cesarz Teodozjusz nakazał spalenie 27.000 papirusowych zwojów należących do szkół misteryjnych, ponieważ zawierały one doktrynalne podstawy Ewangelii. Ofiarowywując wysokie nagrody, Ptolemeusz Filadelfus zebrał 270.000 starożytnych dokumentów; one również zostały spalone dla tych samych powodów. Jak to się mówiło, wcześni chrześcijanie ogrzewali swoje łaźnie Starożytną Mądrością. A jakąż wiedzę mogły te papirusy zawierać !

Destrukcja nie zakończyła się na Założycielach; fanatycy, których wychowali oni, kontynuowali dzieło. Krzyżowcy spalili wszystkie księgi, jakie mogli znaleźć, włączając oryginalne zwoje hebrajskie. W 1233 r. dzieła Majmonidesa zostały spalone wraz z 12.000 tomów Talmudu. W 1244 - osiemnaście tysięcy ksiąg wszelkiego rodzaju zostało zniszczonych. Według Drapera, kardynał Ximenes " dostarczył do spalenia na rynku w Granadzie 80.000 arabskich manuskryptów". Po znalezieniu podobnej biblioteki w Nowym Świecie, hiszpańscy chrześcijanie zniszczyli ją wraz z świątynia, która ją mieściła.

Gdy już cała ewidencja źródłowa została zniszczona, chrześcijańscy ojcowie mogli ją zastąpić swymi własnymi absurdami. Ażeby je poprzeć, pozmieniali oni słowa i wstawili wersety, których nie było w oryginalnych tekstach. Celsus, który był świadkiem tego fałszerstwa, powiedział o owych rewizjonistach: " niektórzy z nich, jakby w pijanym widzie, produkujący własne przywidzenia, przerabiają swoje ewangelie z ich pierwotnej formy pisemnej i reformują je tak, aby byli w stanie odeprzeć sprzeciwy, jakie przeciwko nim powstają". Na ten sam temat Massey pisał: "Zagłuszyli oni wszelkie pogańskie świadectwa przeciwko temu nieporównywalnemu oszustwu, które podówczas doskonalono w Rzymie. Mity, które zostały w końcu opublikowane, jako ludzka historia, stłumiły wszystko inne albo też zmusiły je do popierania oszustwa." Jest rzeczą dobrze znaną, że chrześcijańscy ojcowie byli notorycznymi fałszerzami, nawet sami katolicy to przyznają. Stosownie do Encyklopedii Katolickiej, " w tych wszystkich departamentach fałszerstwo oraz interpolacja na równi z ignorancją, dokonały „psoty” na wielką skalę ." Faktycznie, papież Stefan II posunął się aż do tego, że napisał list i podpisał go imieniem Św. Piotra. Kiedy już wiemy, że Piotr nigdy nie istniał, owe fałszerstwa nabierają nowego znaczenia; dają one klucz do całej historii Kościoła, jego motywu i celu - dominacji, bogactwa i władzy. Dla tych celów wszystko to zostało dokonane, włączając oszustwa, fałszerstwa i palenie ksiąg.

Wbrew temu wszystkiemu mówi się nam, że założyciele naszej wiary byli dobrymi ludźmi, napełnionymi Duchem Świętym, a zatem ponad przestępczością i okrucieństwem pospolitej gliny. Tak głoszą nauki, a jednak ich własne słowa zdradzają te kłamstwa. Rozważmy Np. ten cytat z Hieronima*: "Jeśli twój ojciec leży pod twoim progiem, jeśli twa matka odkryje przed twymi oczyma łono, które ssałeś, zdepcz martwe ciało twego ojca, zdepcz łono swej matki i suchymi i niezałzawionymi oczyma ucieknij się do Pana, który cię zawezwał." Oto chrześcijański cel i samo przeciwieństwo religii. A Tertulian, napawający się perspektywą oglądania filozofów w piekle, wykrzykiwał: "Oh, jakże będę się śmiał ! Oh, jakże będę się radował ! Jakże będę tryumfował, kiedy zobaczę tylu wspaniałych królów, o których mówiono, iż wspięli się do niebiosów, jęczących wraz z Jupiterem, ich Bogiem w najniższych otchłaniach piekła." I Św. Augustyn o swej religii: " Zatem tych wrogów żarliwie nienawidzę. Oh, gdybyś mógł ich zabić twych obosiecznym mieczem."

A kimże byli owi wrogowie ? Ateiści, niewierni, niszczyciele prawdy ? Otóż wręcz przeciwnie, byli to strażnicy prawdy, ci odrażający Gnostycy. Tutaj powinniśmy przypomnieć słowa Frances Swiney: " Można zgodnie z prawdą powiedzieć, że najczarniejszymi i najbardziej krwawymi zapisami, jakie historia może nam pokazać, są ataki ortodoksyjnego Kościoła na gnostycznych mistyków." O tak, potrzeba dużo więcej, niż tylko ignorancji, aby ufundować religię; potrzeba również nieuczciwości, okrucieństwa oraz wojen.

To, że chrześcijaństwo takie właśnie miało początki, może wydawać się wiernym całkiem niewiarygodnym, ale jeśli tak jest, to dzieje się tak tylko dlatego, że ta odrobina wiedzy, którą dysponują oni na ten temat, nadeszła do nich za pośrednictwem kapłańskich apologetów, kłamiących dla tych samych powodów, co ich poprzednicy. Ci, co nie wierzą, powinni czytywać ówczesnych historyków, np. Euzebiusza z 250 r. A.D.(After Delusion)*. Pozostawił on opis kościoła z tamtych czasów i wygląda on następująco: " Ale ponieważ z naszej największej wolności popadliśmy w zaniedbanie i gnuśność, kiedy to każdy zaczynał w zawiści oczerniać jeden drugiego, kiedy toczyliśmy wewnętrzne wojny jedni z drugimi, raniąc się wzajemnie słowami, jak również mieczami i oszczepami, kiedy przywódcy napadali na innych przywódców, obrzucając się nawzajem epitetami, kiedy oszustwo i hipokryzja osiągnęły najwyższe szczyty złośliwości... kiedy pozbawieni wszystkich zmysłów, zapominaliśmy o wielbieniu Boga, ale wierząc, jak inni bezbożni ludzie, że sprawy ludzkie nie są kontrolowane przez żadną opatrzność, piętrzyliśmy zbrodnie na zbrodni. Kiedy nasi pasterze wzgardziwszy zasadami religijnymi, zwalczali jedni drugich jedynie z chęci krzywdzenia, groźby, zazdrości, nienawiści i wzajemnej wrogości, każdy roszczący dla siebie przywództwo, jako rodzaj tyranii." I oczekuje się od nas, abyśmy wierzyli, iż ci ludzie byli świętymi, kierowanymi przez Ducha Świętego.

Widzimy zatem, że wcześni chrześcijanie nie byli w ogóle zjednoczoną grupą, przeciwstawiającą się pogańskiemu światu; wręcz przeciwnie, byli oni pewna liczbą fanatycznych kultów, zwalczających się wzajemnie w zdobywaniu pozycji i wladzy.*1 jako, że Kościół osiągnął i jedno i drugie, wywiązały się wzajemnie wyniszczające wojny o urzędy publiczne - i obecnie szlachetni męczennicy zaczęli się nawzajem męczyć. Setki ich wpadały w ręce chciwych rywali; tysiące umierały w walkach toczonych dla kościołów, wyborów papieskich i o prawa świadczenia usług. Przy takich początkach, krucjaty, Noc Św. Bartłomieja i Inkwizycja, stają się bardziej zrozumiałymi.

Inne fałszywe rozumowanie, rozpowszechniane przez Kościół, dotyczy jego cred i dogmatów, obrzędów i rytuałów. Naiwny laikat skłaniany bywa do uwierzenia, że wszystko to wywodzi się od Boga, lub Chrystusa, apostołów i pisma świętego. Powinni oni poczytać sobie ich własnego biskupa Hilarego. Powiedział on skąd one się biorą. "Jest rzeczą na równi godną ubolewania, jak i niebezpieczną, że istnieje tyle samo doktryn, co i inklinacji i tyleż źródeł bluźnierstwa ile wad jest wśród nas, gdyż tworzymy nasze creda w sposób dowolny i równie dowolnie je interpretujemy. Każdego roku, nie, każdego miesiąca tworzymy nowe creda, aby opisywać niewidzialne tajemnice; żałujemy za to, co zrobiliśmy, bronimy tych, którzy żałują; obkładamy anatemą tych, których bronimy, potępiamy albo doktryny innych w nas samych, albo nasze własne w innych; i wzajemnie rozdzierając jeden drugiego na kawałki, staliśmy się powodem upadku jeden drugiego." Tutaj oto mamy źródło naszych świętych doktryn. Tam, gdzie nie są one dziełem ignorancji, próbującej wyjaśniać coś, czego pojąć ona nie jest w stanie, tam są one rezultatem zabiegów kapłaństwa w kierunku kontrolowania ludzkiego umysłu.

Stosownie do ich nauk "krew Chrystusa, która obmywa grzechy świata" jest wciąż z nami. To, co faktycznie ona zmyła, to zdrowy rozsadek w świecie. W odpowiednim czasie jej doktryny tak ogłupiły zachodni umysł, że Agobard z Lionu napisał, co następuje: "Nieszczęsny świat przygniata obecnie tyrania głupoty; rzeczy, w które chrześcijanie wierzą są takim absurdem, jakiego nikt nie był w stanie wymusić do wierzenia nawet u wczesnych pogan." Jeśli sceptyczny czytelnik życzyłby sobie ich próbkę, oferujemy inną historię chrześcijańskiego męczeństwa, tym razem o prekursorze klątwy, Janie z Ewangelii. Stosownie do żywotów świętych, Jan, będąc bardzo starym, naraził się na gniew cesarza Domicjana. Aby go ukarać, tenże ostatni kazał wrzucić owego świętego męża do kotła z olejem i żywicą. Rozpalono ognisko i kiedy płyn zaczął się gotować, rozwrzeszczany tłum usłyszał głos śpiewający w płomieniach - chrześcijański szadrach, etc. Kiedy kocioł wygotował się do sucha, był w nim Jan, wciąż żywy i zupełnie nieuszkodzony. Hieronim, Euzebiusz, Tertulian, wszyscy relacjonują ten cud i praktycznie wszelkie hagiografie go zawierają. Cóż, jeśli owi eminentni chrześcijanie mogli uwierzyć w ten absurd, to mogli oni uwierzyć we wszystko, nawet w Ewangelię. I czy zdajecie sobie sprawę z tego, że to, w co oni wierzyli było ową "wiarą, którą kiedyś obdarzeni byli święci" ? Tak to jednak było i przez piętnaście stuleci ich słowo było prawem i ludzi palono na stosach za wątpliwości w tym zakresie. Wydawało by się, że owi świeci byli najbardziej ignoranckimi ludźmi, którzy kiedykolwiek pozostawili ślad w myśli ludzkiej. Nie wiedzieli oni nic o Przyczynowości i Kreacji; nie wiedzieli oni nic o Ewolucji i jej cechach, a jednak ich zastępczy "przesąd" wciąż dominuje religijny umysł.

Ktokolwiek zdominowany bywa przez myśl religijną, jest pod wpływem potęgi wypaczającej rozum. Takową byli Skonfundowani Ojcowie chrześcijaństwa. Dzisiaj oddajemy cześć tym nieudacznikom za ich odwagę, nie zdając sobie sprawy ze zbrodni, jaką popełnili - kompletnie zniszczyli starożytną naukę i filozofie. Dało to rezultat w postaci piętnastu wieków ciemnoty, w których lud chrześcijański nie wiedział nawet, że ziemia jest okrągła. A jednak tak już wcześnie, jak w 6 wieku B.C. (Before Confusion) **Pitagoras nauczał, że ziemia jest nie tylko okrągła, ale że obiega dookoła słońca. W trzecim wieku B.C. Arystarch dokonał zarysu prawdziwej teorii heliocentrycznej, rozwiniętej jako wielkie odkrycie w dziewiętnaście wieków później przez Kopernika. W trzecim wieku B.C. Eratostenes dokonał pomiaru obwodu ziemi a w drugim Hipparch wynalazł długość i szerokość geograficzną, określił nachylenie ekliptyki słonecznej i odkrył precesje równonocną. W piątym wieku Demokryt i Leucyp nauczali atomowej teorii materii oraz ewolucyjnej teorii życia. Owi ludzie robili to, co człowiek miał faktycznie robić - obracać Rzeczywistość w Prawdę - ale " rozgrywka przeszła na konto ciemności" nastała noc chrześcijaństwa. W wiekach ciemnych "zaćmienie" było kompletne - ciekawy efekt dla "światła świata."

Nachylenie ekliptyki, precesja, długość i szerokość geograficzna są złożonymi tematami, wymagającymi znacznej wiedzy o ziemi, jej kształcie, rozmiarze i ruchu. Porównajmy tu greckich uczonych z chrześcijańskimi świętymi. Przeciwko jednemu z tych uczonych, którym udało się przeżyć, jeden że świętych miał tyle do powiedzenia: "Ten głupiec pragnie odwrócić cały system astronomii; ale pismo święte powiada nam, że Jozue nakazał słońcu, aby zatrzymało się w miejscu, a nie ziemi " - i w jakieś trzynaście wieków później papież wydał bullę w tej samej sprawie. Innym ze sławnych argumentów było, że "w dniu Sądu Ostatecznego ludzie po drugiej stronie globu nie mogliby zobaczyć Pana, zstępującego z góry przez powietrze." W kwestii dotyczącej ruchu ziemi, Św. Augustyn miał tyle do powiedzenia: "Jest rzeczą niemożliwą, aby istnieli jacyś mieszkańcy po drugiej stronie ziemi, gdyż żadna z takowych ras nie jest zanotowana w Piśmie, jako pochodząca od Adama." I Ojciec Inchofer: "Opinia o ruchu ziemi jest spośród wszystkich herezji najbardziej ohydna, najbardziej zgubna, najbardziej skandaliczna; nieruchomość ziemi jest po trzykroć uświęcona." I Laktancjusz zakonkludował: "Jest niemożliwością, aby ludzie byli tak absurdalnymi, by uwierzyć, iż rośliny i drzewa po drugiej stronie ziemi zwisają w dół i że ludzie maja nogi wyżej od swych głów ... Nie mam obecnie słów, aby wyrazić co myślę o tych, którzy, jeśli raz dokonali pomyłki, wytrwale obstają przy swym szaleństwie i bronią jednej absurdalnej opinii przy pomocy innej." Jakże szczególnie stosownymi są te słowa, wobec tych, którzy je napisali. Wiemy obecnie, że ci ludzie byli w błędzie z naukowego punktu widzenia, ale wciąż nie wiemy tego z punktu widzenia teologicznego.

Pomiędzy tymi najbardziej aktywnymi w wypaczaniu prawdy był wielki Augustyn - nie ignorancki człowiek z punktu widzenia scholastyki, lecz na pewno ignorancki w sensie metafizycznym. Dowód tego leży w jego własnych słowach, jego Wyznaniach. Choć nie wiedział on, iż ziemia jest okrągła, podejmował on się w nich wyjaśnienia jej kreacji, na podstawie Genezy. Oto, jak to przebiega.

„Oto zatem, co wyobrażam sobie, O mój Boże, kiedy słyszę, jak twoje Pismo powiada, na początku Bóg stworzył niebo i ziemie; i ziemia była niewidzialna i bez formy i ciemność zalegała nad głębiami i nie wspominasz, w którym to dniu je stworzyłeś; oto, co wyobrażam sobie, że ponieważ niebo - owo intelektualne niebo, którego inteligencję, wiedzę, wszystko naraz, nie częściowo, nie w ciemny sposób, nie poprzez szkła, ale jako całość, w manifestacji twarzą w twarz, a nie ta rzecz teraz a tamta następna; ale, jak już mówiłem, wiedza wszystko naraz, bez jakiejkolwiek sukcesji czasowej; i ponieważ ziemia niewidzialna i bez formy, bez jakiegokolwiek następstwa czasowego, którego sukcesja prezentuje 'te rzecz teraz, a tamtą następnie'; ponieważ tam gdzie nie ma formy, nie istnieje rozróżnienie rzeczy; to wtedy właśnie, na konto tych dwojga, prymitywnie uformowanego i prymitywnie bezforemnego; to jedno, niebo, ale niebo nieb; to drugie ziemia, ale ziemia poruszalna i bez formy; z powodu tych dwu, jak sobie wyobrażam, wspomina Pismo, nie wymieniając dni. Na początku Bóg stworzył niebo i ziemie. Gdyż najpierw dołączył on ziemie, o której ono mówi; i również w tym, że firmament, jak jest zapisane, był stworzony drugiego dnia i nazywany niebem, sugeruje nam, o którym niebie mówione było uprzednio, bez wspominania dni."

I tak się to ciągnie stronicami, kończąc się w rapsodycznym obłąkaniu. I dla tego czegoś chrześcijański świat odrzucił grecką naukę i filozofie; dla tego cała starożytna wiedza spalona została na placach targowych. Jeśli kiedykolwiek słowa Disraeli'ego znajdywały dokładne zastosowanie, to jest to tutaj: "Jest to gorsze, niż zbrodnia; jest to błąd !" Zbrodnia może dotyczyć tylko niewielu i przez krótki okres czasu, podczas gdy błąd o takich proporcjach wpływa na przeznaczenie rasy; może on nawet odwrócić Ewolucje - i faktycznie to zrobił. Tak więc grzechy chrześcijańskich Ojców spadają na ich synów i nie tylko do czwartego pokolenia, ale do chwili obecnej. Gdyby nie było tej zbrodni, światło Grecji mogło się było palić od Arystarcha do Kopernika, od Arystotelesa do Bacona i od Demokryta do Darwina. Parowa maszyna Herona mogłaby być udoskonalona i Ameryka odkryta w 492. Wreszcie, moglibyśmy już być cywilizowanymi. Ale nie, tamto światło przewodnie zagasło i ciemność ponownie zaległa nad głębiami.

Dopóki nie zatryumfował fanatyzm, świat zachodni był na drodze do prawdziwego oświecenia. Poza tymi już wspomnianymi, wydal on Pitagorasa, Platona, Sokratesa, Arystotelesa i wielu innych. Kolektywnie położyli oni filozoficzne, a nawet naukowe podstawy dla prawdziwej cywilizacji i Kościół Katolicki je zniszczył. "Cesarz Justynian zamknął drzwi Akademii w Atenach i siedmiu filozofów, którzy sami reprezentowali neoplatońską wiarę, zabrało swe księgi i znalazło gościnę na Wschodzie." Hodges. I ciemność nie zniknęła aż do czasu, kiedy ich filozofia pojawiła się ponownie. Kościelna separacja religii od filozofii i kosmologii - była jego największą zbrodnią i błędem. Czyniąc to, obrabował on rasowy umysł z perspektywy kosmicznej, bez której nie był on w stanie rozróżnić pomiędzy prawdą a błędem oraz tym, co personalne, a tym, co uniwersalne.

Nikt, kto nie znał szkól misteryjnych i rodzaju świadomości, które one rozwijały, nie może zdać sobie sprawy z uwiądu, którym stało się chrześcijaństwo. Ze swym torturowanych Chrystusem i poczuciem grzechu, ograbiło nas ono z radości życia, którą znały wcześniejsze ludy. Ze swym fałszywym zbawieniem i fałszywym konceptem Boga, odcięło nas o wiedzy o Ewolucji i naszym miejscu i celu w jej ramach. Samo to wyjaśnia naszą sytuację, a jednak pogańskie filozofie uczyły tego. Od tego czasu, nasi filozofowie zasnęli przy przełączniku i podczas gdy spali, pociąg naładowany diabłami przejechał i ufundował królestwo błędu na ziemi - chrześcijaństwo, największy błąd, jaki człowiek kiedykolwiek zrobił.

Dobrym przykładem ich działalności jest atanazyjskie credo. Składa się ono z 37 składników, o wiele za długie, by je cytować w pełni, a jednak obrazuje ono mądrość chrześcijańskich ojców, czyli jak człowiek Zachodu proklamuje swą metafizyczną kompetencję; sądzimy, że powinno ono być usłyszane.

1. Ktokolwiek pragnie być zbawionym, jest koniecznym , aby przede wszystkim zachowywał on wiarę katolicką.
2. Której to wiary jeśli nie zachowa w sposób całkowity i nieskalany, bez wątpienia skazany będzie na wieczystą zgubę.
3. I Katolicka wiara jest taka: że wielbimy jednego Boga w Trójcy i Trójca w Jedności.
4. Ani nie myląc osób, ani nie dzieląc substancji.
5. Gdyż istnieje tylko jedna Persona Ojca, inna Persona Syna i jeszcze inna Ducha Świętego.
6. Ale Bóstwo Ojca, Syna i Ducha Świętego jest jedno; równej chwały, majestatu współwiecznego. (Nawet nie koegzystują w jednym ciele).
7. Takim jak Ojciec jest Syn i takim też jest Duch Święty.
8. Ojciec niestworzony, Syn niestworzony i Duch Święty niestworzony.
9. Ojciec niezrozumiały, Syn niezrozumiały i Duch Święty niezrozumiały.

I pod takim wyznaniem wiary również i wszystko inne staje się niezrozumiałym.
Jak wszyscy dziś wiedza, słowo persona w znaczeniu używanym w tym credo, pochodzi od łacińskiego słowa persona . Nie miało ono oznaczać osoby, jako indywidualnej jednostki, w znaczeniu, w jakim dziś tego używamy; oznaczało ono maskę. W rzymskim teatrze aktorzy nosili personae , aby ukryć swą prawdziwa tożsamość. Greckim ekwiwalentem było zaś słowo, od którego pochodzi hipokryta . Tak wiec, zamiast identyfikowania, słowo to implikuje coś fałszywego i zwodniczego. Ezoterycznie można by o tym myśleć, jako o materii, masce, poza którą wiecznie niepoznawalna Twórczość ukrywa sama siebie. Dziś, jednakże, jest to jedynie maska, za którą przebiegłe kapłaństwo ukrywa przed nami prawdziwą naturę naszego źródła. Zedrzeć maskę i tajemnica znika, a razem z nią niezrozumiałość. I tego właśnie dokonamy.

Trójca nie miała nic wspólnego że sprawami religijnymi, ani też z Bogiem tejże religii. Abyśmy mogli to ujrzeć jaśniej, rozważmy hinduską Trójce: Brahma, Wisznu i Sziwa - Twórca, Zachowawca i Niszczyciel. Ale czego ? Cóż, oczywiście, że świata i stad należy ona do kosmologii, a nie religii. Brahma tworzy substancję świata, Wisznu zachowuje ją przez miliardy lat, ale ostatecznie Sziwa niszczy ją poprzez promieniowanie. Jesli pragniecie ujrzeć wszystkie trzy naraz, wystarczy wam spojrzeć na słońce, ziemię i księżyc, trzy stadia w procesie kosmicznym. A teraz porównajcie to z chrześcijańską Trójcą.

W swej metafizycznej niekompetencji człowiek Zachodu zwraca się do swej pół-orientalnej Biblii po wiedzę duchową, ale jeśli to miałoby być źródłem tej wiedzy, to nie powinna by istnieć doktryna o Trójcy, ani też wierzenie w nią, gdyż te z Biblii nie pochodzą; faktycznie, to słowo Trójca nie pojawia się w Biblii a przynajmniej w oryginalnej. Najbliższym podejściem do tego jest odniesienie w ewangelii Jana do "trzech świadków w niebie" i wszystkie autorytety dziś ogłaszają to za interpolacje i to tak późną, jak z 9 wieku. Jak zatem dostała się ona do wyznania wiary ?

Doktryna Trójcy jest konceptem całkowicie pogańskim, przejętym przez tryumfujące chrześcijaństwo, bez jakiegokolwiek zrozumienia że strony autorów. Jednym z głównych konkurentów wczesnego chrześcijaństwa był mitraizm, religia Persów. Mieli oni swoją Trójcę, tak więc w wysiłkach przeciągnięcia mitraistów na chrześcijaństwo, Ojcowie założycielscy wcielili owa pogańską Trójcę do swej wiary. Tak więc atanazyjskie credo jest jedynie eklezjastycznym usiłowaniem zharmonizowania żydowskiego monoteizmu z pogańskim politeizmem. W oryginale, Trójca była częścią starożytnej kosmologii; to jedynie podczas Zodiakalnej Nocy stała się ona religionizowana. Chrześcijańscy Ojcowie przyjęli pogański koncept w znaczeniu dosłownym i na nim ufundowali najbardziej analfabetyczne wyznanie we wszystkich annałach religijnego fanatyzmu. Wszystkie inne wyznania posiadają w sobie jakieś szczątki wiedzy o mądrości; w chrześcijaństwie nie jej brak, gdyż została zniszczona doszczętnie.

Do czasu napisania owego creda, wszelka wiedza o Przyczynowości i Kreacji była już zagubiona, tak więc „credotwórcy” nie mieli większej wiedzy o kosmogenezie, niż dzieci mają o biogenezie. Przez jedno małe słowo filioque , syn, papież rzymski Leon IX oraz patriarcha Konstantynopola, Michal Cerularius, ekskomunikowali się nawzajem. I żaden z nich nie wiedział, o czym mówi. Ta wzajemna ekskomunikacja wydarzyła się w 1054 r. i zabrało Kościołowi 911 lat, aby ją odwołać w 1965 r. Oto jego tempo i spóźniona reforma.

Tylko wówczas, gdy bardziej oświecony laikat czyni go anachronizmem, Kościół pospiesza z reformą, stąd ostatnia Rada Ekumeniczna. Inne "zebranie eklezji", ale jakże odmienne od pierwszego - około dwu i pól tysiąca panów i książąt Kościoła, wśród których "Salomon w całej swej chwale nie był przybrany, jako jeden z tych". I jakiż był zatem tego cel ? Aby przedyskutować wielkie zasadnicze podstawy, jak Przyczynowość, Kreacje, Prawdę, Rzeczywistość ? Nie, bo o tych nic oni nie wiedzą. A w czymże to owe "zamaszyste zmiany" zostały poczynione ? W zakresie nędzy, ignorancji, komercjalizmu, komunizmu, kontroli narodzin ? Nie, ale jedynie w liturgicznych drobnostkach: kawałek mszy może być obecnie deklamowany w rodzimym języku; celebrujący może zwracać się teraz twarzą a nie tyłem do zgromadzenia; komunikant może pościć godzinę zamiast trzech przed komunią; za wyjątkiem Środy Popielcowej i Wielkiego Piątku, może on teraz jeść mięso nawet w wielkim poście; zakonnica może się teraz pokazać w czymś innym, niż tylko w symbolu czarnej śmierci.

Jeśli wcześniejsze reguły są obecnie uznawane za nieprawidłowe, dlaczego były one prawidłowymi przez dwa tysiące lat ? Jeśli mogą one być zmienione przez człowieka, to znaczy , że zostały one przez człowieka stworzone. I że jakiś człowiek w odległym Rzymie może dyktować milionom tego świata co mogą oni jeść i kiedy mogą wstawać, jest już czysta tyrania mentalna. A że ta tyrania dotąd istnieje, żadna zmiana nie została dokonana w credach i dogmatach; niebo i piekło pozostają nadal, a przewodniczy im miłość i miłosierdzie, żadnej zmiany nie powinno się tu spodziewać. Owi "niewinni z zewnątrz" nie odkryli nawet jeszcze demonicznej natury Przyczynowości. Teologiczne znaczenie zasady Demon est Deus inversus jest zupełnie poza zagroda eklezjastów. Co jest więc z ową "nieomylnością papieża" ? Jest ona, faktycznie, żałosna. Z ponad dwustu sześćdziesięciu papieży, żaden nie miał najlżejszego pojęcia o prawdziwym znaczeniu pisma.

Za ostatnie zmiany, dawany jest obecnie kredyt Janowi XXIII, ale z dłuższej perspektywy czasu można będzie zobaczyć, że wprawił on w ruch proces, który jest początkiem końca.

Przez blisko dwa tysiące lat chrześcijaństwo próbowało nas zbawiać, zamiast nas cywilizować i proces ten zakończył się stuleciem dzikości, erą, w której dwieście pięćdziesiąt milionów chrześcijan ginie w chrześcijańskich wojnach ( zob. s.236). Zawiodło ono, ponieważ nas nie oświeciło; nie rozwinęło ono naszej świadomości, czyli czynnika ewoluującego. Nasze obecne problemy są produktem naszej obecnej świadomości, ale świadomość, która tworzy problemy, nie jest w stanie ich rozwiązać. Jedynie wyższy stopień świadomości może tego dokonać i dopóki nie zostanie on osiągnięty, pozostaniemy ofiarami tamtej "woli", która manifestuje się w Naturze.

Takim jest chrześcijaństwo, religia oparta na fałszerstwie, ufundowana przez "głupców" i potwierdzona przez mordercę - Konstantyna Wielkiego. Jeśli można wierzyć historii, zabił on własnoręcznie swoich dwu szwagrów i kazał zamordować swoja żonę, jej syna Kryspa oraz dwu siostrzeńców, wykrwawił na śmierć swych politycznych rywali, wrzucał niewierzących do studzien i niezliczonym tysiącom kazał umierać na polu walki. Konstantyn był innym z kolei "człowiekiem Boga", tak więc nagrodzony wizją z krzyżem i napisem pod nim: "In hoc signo vinces ", podbił on dla chrześcijaństwa całą Europę. I mówi się nam, że sprawiły to nauki łagodnego Chrystusa. Historyk Gibbon wiedział to lepiej. "Kościół Rzymski obronił siłą imperium, które zdobył na drodze oszustwa".*2


Średniowiecze

I tutaj, gdy już chrześcijaństwo zostało silnie ustabilizowane, cóż my znajdujemy ? "Królestwo niebieskie na ziemi " ? Wręcz przeciwnie, moralną i intelektualną degradację, nieporównywalną z niczym w historii ludzkości. Według Lecky'ego, " Dwa wieki po Konstantynie bywają jednogłośnie reprezentowane przez Ojców, jako okresy ogólnego i skandalicznego występku". I następne dwa nie były lepsze. Biskup Grzegorz z Tours napisał z nich sprawozdanie i jest to jeden z najciemniejszych obrazów w całej historii. Po przeczytaniu go, Gibbon zauważył: " Byłoby trudno znaleźć gdziekolwiek indziej więcej występku i mniej cnoty". Co do piątego wieku, Salwian, historyk kapłański, tyle miał do powiedzenia: "Poza bardzo nielicznymi paroma, którzy unikają zła, czymże jest prawie całe chrześcijaństwo, jeśli nie ściekiem podłości ? Iluż w kościele znajdziesz takich, którzy by nie byli pijakami, cudzołożnikami, rozpustnikami, hazardzistami, rozbójnikami i mordercami - albo wszystkim tym naraz ?" I mówi nam się, że chrześcijaństwo podniosło rasę, oczyściło świat z grzechu pogaństwa i utorowało drogę prawdziwej cywilizacji. To również jest nauczaniem katolickim.

Stosownie do tegoż, zbawieni i uświęceni chrześcijanie nie byli odpowiedzialnymi, za te podłe warunki; były one rezultatem inwazji barbarzyńców i zniszczenia Imperium Rzymskiego. Tylko po tym fakcie, powiadają oni, moralność i nauka wsiąkły w przepaściste głębie. Nie mówią nam oni, że ci "okropni barbarzyńcy" byli również chrześcijanami. Na sto lat przed inwazją biskup Ulfilas podarował im gotycką Biblię i przyjęli oni nową wiarę *3. Nie był to zatem przypadek barbarzyńskich pogan contra cywilizowanym chrześcijanom, ale barbarzyńskich chrześcijan przeciwko pół-cywilizowanym chrześcijanom. I z tych dwojga, ci pierwsi mieli wyższe morale. Niemoralność jest cywilizowanym występkiem i im wyższa cywilizacja tym bardziej zdeprawowane jej okrucieństwo. Tacyt, w swojej książce Moralność Germanów , zawstydzał Rzymian poprzez porównywanie ich z wyższymi zaletami moralnymi ich najeźdźców. Hodglein w swej historii, Włochy i ich najeźdźcy , nazywał owych Wandali "armia purytańska"; i podobnie czynił Salwian. Tenże ostatni powiedział również, iż najeźdźcy byli zgorszeni upadkiem moralnym chrześcijańskiej Kartaginy. I tutaj choć raz nauka katolicka się z tym zgadza, "Zbrodnie wszelkiego rodzaju uczyniły z Afryki jedną z najgorszych prowincji w świecie." Encyklopedia Katolicka . Dean Milman, historyk protestancki, przyznaje, że "chrześcijaństwo podarowało barbarzyńcom niewiele więcej, ponad swoje przesądy i swoją nienawiść do heretyków oraz niewiernych. Przez cały czas zamachy, ojcobójstwa i bratobójstwa przemieszane są z cudzołóstwem i gwałtem". Po przestudiowaniu moralności we Włoszech pod rządami Ostrogotów, implikuje on, iż morale pogańskiego Rzymu było wyższe, niż morale Rzymu chrześcijańskiego. Cytując bezpośrednio: "Pod rządami Ostrogotów maniery we Włoszech wydają się powracać do dostojnej surowości starej Republiki Rzymskiej." Wandalowie byli ignorantami i stad niszczycielami, ale Kościół zwalił na nich o wiele za dużo winy za zamieszanie, które sam spowodował. Jak powiedział Draper: "To nie Goci, ani Wandale, ani też Normanowie czy Saraceni, ale papieże i ich bratankowie, którzy spowodowali upadek Rzymu." To był chrześcijański Rzym. Zaś co do chrześcijańskiej Grecji:

Wieczyste lato jeszcze złoci ciebie,
Lecz zgasło wszystko, oprócz twego słońca.
Byron, Don Juan, Canto III

Nie był to też grzech pogaństwa, który zniszczył Imperium Rzymskie; jako iż Rzym był dokładnie chrystianizowany do piątego wieku, twierdzenie, iż jego upadek był następstwem osłabiającego wpływu chrześcijaństwa byłby bardziej logicznym; faktycznie zaś, było to naturalnym rezultatem augustiańskiego Miasta Bożego - nie myślcie o tym świecie, przygotujcie się do następnego. Takie były chrześcijańskie nauki. Kiedy Celsus ganił chrześcijan za nie udzielanie pomocy poganom w obronie Imperium, Orygenes odpowiedział, "My je bronimy naszymi modlitwami". Tak wiec upadło ono a wraz z nim zapadły tysiącletnie ciemności.

Nadir tej chrześcijańskiej nocy przypadał gdzieś około siódmego, ósmego i dziewiątego wieku, praktycznie puste stronice w historii europejskiej. Nie zdarzyło się nic o jakichkolwiek konsekwencjach a jednak okres ten był najbardziej wydajny w produkcji świętych. Z tego jasno widać, skąd pochodzą świeci - z nocy ignorancji, strachu i przesądu, trzy szare wiedzmy o jednym oku, oku wiary. Poprzez nie całe chrześcijaństwo zobaczyło odwrócona Rzeczywistość: prawda była błędem, dobro było złem i nauka dziedziną diabła.

Podczas owych "rządów Tartaka" krzywiono się na edukację. Jak powiadał Compayre, "Gdy już raz zamknięto pogańskie szkoły, chrześcijaństwo nie otwierało innych i od czwartego wieku głęboka noc ogarnęła ludzkość. Dorobek Greków i Rzymian jak gdyby nigdy nie istniał." Jedyne wysiłki w kierunku przywrócenia edukacji czynione były przez owych barbarzyńców, co do których Kościół twierdzi, że ich cywilizował. Teodoryk, król Gotów, sprowadził na swój dwór wszystkich artystów i uczonych swych czasów i jego córka Amalasunta kontynuowała dzieło po jego śmierci. Karol Wielki próbował przywrócić ogólne szkolnictwo, ponieważ, jak mówił, "nauka pisania została prawie zupełnie wymazana poprzez niedbałość naszych przodków." Ale "mnisi i biskupi opierali się naciskom Karola Wielkiego i zamknęli prawie wszystkie szkoły, jak tylko on umarł". (Biskup Brown w Bankructwie chrześcijańskiego super-naturalizmu , str. 102.) Dumną przechwałką Kościoła Katolickiego jest, że jego "mnisi i biskupi" utrzymywali światło nauki poprzez ową noc. Faktycznie tak było, tylko, że trzymali je oni dla samych siebie i to dla tego bardzo ważnego powodu, że owo światło było również środkiem zdobycia władzy. Z tego też powodu ukrywano je przed masami, które nie umiały ani czytać, ani pisać. Była to faktycznie ciemnota !

A jednak istniała nauka i wiedza wszędzie, za wyjątkiem katolickiej Europy. W czasach, kiedy to nawet królowie nie potrafili czytać ani pisać, król Maurów miał prywatną bibliotekę, składającą się z sześciuset tysięcy tomów. W czasach, kiedy 99 % ludów chrześcijańskich było pełnymi analfabetami, mauretańskie miasto Cordova liczyło sobie osiemset szkól publicznych i "nie było wioski w granicach imperium, gdzie z błogosławieństwa edukacji nie mogłyby korzystać dzieci nawet najbiedniejszych chłopów" oraz " było nawet trudno spotkać mauretańskiego chłopa, który by nie umiał czytać, ani pisać". S.P. Scott w Historii Cesarstwa Mauretańskiego w Europie . W chrześcijańskiej Europie uczonych paliło się na stosach; w mauretańskiej Europie byli oni najwyżej opłacanymi ludźmi w państwie. Jeden z mauretańskich królów płacił swemu wiodącemu uczonemu czterdzieści tysięcy kawałków złota rocznie, podczas gdy w chrześcijaństwie, Roger Bacon, któremu przypisuje się wynalezienie aparatu fotograficznego, zegara, teleskopu i soczewek, prochu armatniego i napędu parowego, więziony był przez 14 lat, jako czarownik i heretyk. Papież Sylwester II był wykształconym człowiekiem, ale musiał on udać się do owych mauretańskich uniwersytetów, aby zdobyć swą edukację. Po swym powrocie i wywyższeniu, przejawiał on nieco zainteresowania medycyną, przez co popadł w podejrzenie o czary. Umknął on podpalaczom wiedźm tylko dzięki swemu wysokiemu urzędowi.

Opozycja Kościoła wobec nauki, a szczególnie medycyny, jest zbyt dobrze znana, aby ją tutaj przytaczać. Moglibyśmy jednak ofiarować kluczowy akcent poprzez ilustracje. I to również pochodzi od świętych.

Przez tysiąc lat ciemni chrześcijanie przyjmowali wskazówki od Św. Augustyna, który informował ich, że "wszystkie choroby chrześcijan przypisywane są wpływom demonicznym; najgorzej dręczą one świeżo ochrzczonych chrześcijan, ba, nawet wrażliwe nowo narodzone dzieci." Lekarstwo również należało do świętych, a ściślej ich kości, z których najbardziej skutecznymi były kości Św. Rozalii z Palermo, które Profesor Buckland zidentyfikował później, jako pochodzące od kozy. Prawdziwym "kozłem" jednakże, był sam lud chrześcijański - blisko 50 milionów z nich zmarło w średniowieczu od zarazy. Świeci byli za to również odpowiedzialnymi, gdyż uczyli oni, iż brud szedł w parze że świętością, a czystość była nieprzystojną dumą w owym ciele, tak obrzucanym obelgami przez Św. Pawła. Byli oni tak ignoranccy w kwestii przyczyn chorobowych, że uchwalono prawo, iż każdy wieśniak przywożący żywność do miasta, musiał zabierać na tym samym wozie, ładunek miejskich nieczystości, wyrzucany nocą na ulice. Nie ma się więc co dziwić, że plaga nadchodziła po pladze i średnia życia wynosiła 21 lat. W takich warunkach Europa nie podwoiłaby swej liczby ludności w ciągu i tysiąca lat. Tym, czego ci ludzie potrzebowali, była wiedza, wiedza naukowa i władza, jaka ona dysponuje nad siłami przyrody. A jednak dokładnie temu sprzeciwiał się Kościół Katolicki, gdyż wiedział on aż za dobrze, że " Ignorancja jest matką pobożności", a tym samym - poplecznikiem Kościoła.

Większość pisarzy w tej tematyce przypisuje upadek nauki i edukacji całkowicie opozycji eklezjastycznej. My sądzimy, iż powody tego leżą o wiele głębiej, głębiej nawet od samego Kościoła. Ostateczną przyczyną jest sama religia. Religia chrześcijańska odciągnęła umysły ludzkie od rzeczy naturalnych do supernaturalnych, od indukcyjnych metod nauki, do dedukcyjnego sposobu religii. Spowodowało to utratę zainteresowania tym, co naturalne i naukowe i to ukształtowało umysł chrześcijański na tysiące lat. To właśnie stworzyło samą opozycję; to uczyniło nieskutecznymi ostatnie z błyskotliwych umysłów. Nie posiadali oni zgromadzonej wiedzy, z której mogliby czerpać, jak nasi naukowcy. Tak więc obciążamy winą samą religię, a nie tylko ludzi, zarówno za upadek nauki, jak i za opozycje wobec niej. W okresie Renesansu warunki poprawiły się zauważalnie, ale czymże był sam Renesans, jeżeli nie powrotem przedchrześcijańskiego oświecenia ? To było właśnie to, co podniosło standardy świata chrześcijańskiego, a nie sam chrystianizm. "Dalekie od bycia konceptami chrześcijańskimi, wartość i godność jednostki jest pojęciem renesansowym, które infiltrowało chrześcijaństwo w opozycji do jego doktryn o opatrzności i grzechu." Reinhold Niebhur.

A jednak wbrew temu czynione są roszczenia, że chrześcijaństwo położyło kres pogańskiemu niewolnictwu, a zatem obdarzyło godnością zwyczajnego człowieka. Niestety tak nie jest; zmieniło ono jedynie jej nazwę na pańszczyznę. A czymże był średniowieczny chłop pańszczyźniany, jak nie niewolnikiem ? Greccy i rzymscy niewolnicy mieli określone prawa*4, średniowieczny zaś chłop pańszczyźniany nie miał żadnych - nie miał nawet prawa do swej żony w pierwszą noc po ślubie: to było "le droit de seigneur". Kościół nie tylko usankcjonował średniowieczne niewolnictwo, ale również sam je praktykował. W okresie feudalnym, niektórzy z katolickiej hierarchii posiadali aż tak wiele jak 40 tysięcy chłopów pańszczyźnianych, których warunki życiowe były nie do opisania. Byli oni niepiśmienni, żyjący w brudzie i umierający na łatwe do zapobieżenia choroby. Jako powód istnienia, Kościół zawsze wykonywał prace charytatywne na rzecz biednych, ale nigdy w całej swej historii nie uczynił on nic, aby uwolnić świat od nędzy. W tym czasie był on zbyt zajęty paleniem heretyków, aby się tym zajmować. Ale jego grzechy nie były jedynie grzechami zaniedbania; sprzeciwiał on się czynnie wysiłkom innych, w kierunku polepszenia sytuacji chłopów pańszczyźnianych. Monteskiusz, humanista i agnostyk, był atakowany, ponieważ sprzeciwiał on się niewolnictwu i praktykowaniu tortur. Jego książka, O Duchu Praw była wyklęta i wpisana do Indeksu. A co odnośnie handlu afrykańskimi niewolnikami ? Nie tylko Kościół mu się nie sprzeciwiał, ale proceder ów był prowadzony w imieniu wszystkiego, co było wysokie i święte. Hiszpański rząd podpisywał swe czartery niewolnicze " w imieniu Trójcy Przenajświętszej". Notoryczny handlarz niewolnikami, kpt. Hawkins, ochrzcił swój statek niewolniczy imieniem Jezus i z niego zrzucał chorych niewolników rekinom na pożarcie. W owych dniach niewolnictwo, podobnie jak czarna ospa, było "wolą Boga" i Biblia je sankcjonowała. Czyż Noe nie powiedział, "Przeklęty niech będzie Ham i wszystkie jego nasienie; sługami sług będzie on dla swoich braci" ? "Tak więc widzimy, iż Bóg nie tylko ustanowił niewolnictwo, ale również uczynił je na zawsze częścią moralnego stażu ludzkiej rasy i wielką lekcją aż do końca czasu co do jego pogardy dla grzechu." ( Z książki Niewolnictwo, jego instytucje i początki , napisanej przez pastora w 1860 r.) Jego wielebność rozszczepił nie tylko bezokolicznik, ale również i Nieskończoność; przerzucił on winę za niewolnictwo dokładnie tam, gdzie się należy. Powiedzieliśmy już, że religia była wpływem korumpującym rozum; ten przykład to ilustruje. Niewolnictwo nie jest więc grzechem, jest karą boską za grzech. Ten Bóg nie może zauważyć grzechu w swej niesprawiedliwej karze, lecz tylko w ukaranych. W porządku dla ciemnej przeszłości, powiecie sami, ale dzisiaj nie bierzemy Biblii aż tak dosłownie. " Zaakceptowałbym każde zdanie w Biblii dosłownie, niezależnie od tego, jak bardzo byłoby ono sprzeczne z moim rozumem."*5 W.J.,Bryan. I ten człowiek aspirował do bycia prezydentem, a innym, jemu podobnym, nawet się to udało, stąd Palestyna dla Żydów, bo Biblia twierdzi, że Bóg ją im obiecał. Oto, gdzie znów dostrzegamy wypaczający wpływ tej nieświętej księgi; cokolwiek ona mówi lub sankcjonuje, staje się "wola Boga", włączając niewolnictwo, okrucieństwo, wojny i podboje.

Zabrało chrześcijaństwu blisko siedemnaście stuleci zauważenie zła w niewolnictwie i nie był to kapłański umysł, który by to wreszcie zauważył, jak wynika z naszego cytatu. Istnieje tam clue w tej obojętności, za którym powinniśmy podążyć. W czasach Chrystusa niewolnictwo istniało wszędzie, a jednak nie uczynił on żadnego wysiłku w kierunku jego zakazu; jedyne jego słowa dotyczące tego tematu, były przypowieściami o niegodnych sługach, co jest eufemizmem dla niewolników. Czyż to nie implikuje, że stworzył go tenże sam obojętny umysł kapłański ? Może właśnie dlatego nie przejawiał on troski o niewolnictwo.

Żadne zło, czy niesprawiedliwość nie jest postrzegane, jako takie, w swym własnym, ślepym cyklu; to jedynie wtedy, gdy cykl przemija, widzi się je tym, czym jest. Kto, na przykład, widział zło w kolonializmie w osiemnastym wieku ? Kto widział niesprawiedliwość segregacji rasowej w wieku dziewiętnastym ? Cóż, nawet inkwizycja i ukrzyżowanie akceptowane były w ich odnośnym czasie. To jedynie w miarę rozwoju naszej świadomości i wrażliwości, zaczynamy postrzegać te rzeczy jako to, czym w zasadzie są. Podobnie jest z naszymi własnymi sposobami i instytucjami: nacjonalizmem, patriotyzmem, kapitalizmem, komercjalizmem i nawet teizmem. Są one wszystkie barbaryzmami i ziarnami wojen, żadne z nich nie będzie istnieć w cywilizowanym świecie. I dziwną sprawą jest, że jedynie "dzieci" mogą postrzegać, czym naprawdę są. Nie wiedząc tego w sposób świadomy, odpowiadają one na impuls nadchodzącego Wieku Wodnika; ich rodzice spod znaku Ryb nie są w stanie tego uczynić, są więc zaszokowani. I podobnie, jak z instytucjami wyliczonymi powyżej, tak sprawa się ma z chrześcijaństwem i kościołkowością. Były one pochodzenia i dla użytku ciemnego Wieku Ryb i razem z nim zanikną. To, co obecnie jest potrzebne, to super-chrześcijańska filozofia dla po-chrześcijańskiego człowieka.

Tutaj dochodzimy do następnego z fałszywych roszczeń chrześcijaństwa - a mianowicie, że zmiękczyło ono pogańskie serca, uczyniło nas mniej brutalnymi, okrutnymi i wojowniczymi, a jednak gdzież znajdziemy więcej okrucieństwa i brutalności, niż w chrześcijańskich krucjatach na Bliskim Wschodzie i chrześcijańskiej konkwiście na dalekim Zachodzie. Dla swego Boga oraz złota splądrowali oni miasta i zniszczyli narody. Do takich wyżyn bigoterii religia faktycznie inspirowała ignorancję, że uciekano się do ogromnych masakr - Nocy Św. Bartłomieja np., która "co do perfidii i okropności ... nie ma sobie równych w światowych annałach", jak napisał Draper. Tutaj zostało zarżniętych dziesięć tysięcy protestantów, po czym Grzegorz XIII kazał wydać medal dla upamiętnienia kilku więcej "chrześcijańskich męczenników". Nie było to wszystko; w liście do Karola IX, króla Francji w 1572 r. wyraził on w następujący sposób swą chrześcijańska dobroć: "Cieszymy się wraz z wami, że z pomocą Boga uwolniliście świat od tych przeklętych heretyków". Takim był los Albigensów i Templariuszy. Dodać do tego dziesięć milionów, które zniszczyła Inkwizycja, a z których "blisko 32.000 zostały spalone na stosach". Ponownie Draper. W samym mieście Werona, ludzi zostało sześćdziesięciu spalonych żywcem w ciągu trzydziestu dni, a nie zapominajmy o pięciuset wiedźmach w ciągu dwóch lat. W owych dniach morderstwa były czymś tak pospolitym, że wysyłano każdego ranka wozy, aby pozbierać martwe ciała z ulic. Warunki stały się tak przerażające, że Pagliarici zawołał, "Jest prawie niemożliwością, aby człowiek mógł być chrześcijaninem i umrzeć we własnym łożu". Chrystusowe "królestwo niebieskie" stało się obecnie podobnym do Piekła Dantego na ziemi. O, tak, istnieje droga wyjścia z pozycji katolickiej ale nie z jej warunków.

Jest trudno wyobrazić sobie współczesnemu człowiekowi okrucieństwo człowieka średniowiecznego; wydaje się że nie miał on naszej zdolności do odczuwania. Jeden z cesarzy, będąc zainteresowanym tajemnicą metabolizmu, zarządził sekcję dwóch żywych ludzi w swojej obecności; wielki artysta da Vinci był w stanie i faktycznie obserwował konwulsje torturowanych heretyków, aby móc oddać wiernie ich agonię na płótnie. A dodać do tego naturalnego okrucieństwa żarliwość fanatyzmu religijnego i ma się owych świętych sadystów ze "Świętej Inkwizycji". A jednak były to czasy dworskich manier i pięknej mowy. Kultura wydaje się występować w dwu rodzajach, jako duchowa oraz społeczna i ta ostatnia jest jedynie kocią finezją ukrywającą świńskie natury. Historia Wieków Średnich przyznaje temu słuszność, piękne maniery i obrzydliwe morderstwa, rycerskość i niewolnictwo, pudrowane peruki i plądrowane narody.

Takimi byli inspirowani przez Biblie krzyżowcy, owe "święte wojny" dla obrony całkowicie mitycznego grobu. Pod znakiem krzyża i hasłem "Bóg tego chce", miliony owych "głupców w Chrystusie" wyruszyły na śmierć, w tym sześćdziesiąt tysięcy dzieci. I w imieniu łagodnego Chrystusa popełniali oni nie do opisania zbrodnie. "Jeśli chcesz wiedzieć, jak traktowaliśmy naszych wrogów w Jerozolimie, wiedz, że na portyku Salomona i w Świątyni nasi ludzie brodzili konno w nieczystej krwi Saracenów, która sięgała naszym koniom do kolan."*6 " Zobacz więc, do jakich przeklętych czynów religia zmusza ludzi."*7 Jeśli religia nie zachęca nas już dłużej do zabijania, to nie dzieje się tak z powodu samej religii, ale z powodu tego, co religii się przeciwstawiało, czyli nauki i oświecenia.

Po pięciu krwawych usiłowaniach, owi "głupcy w Chrystusie" wyrwali wreszcie Nieświętą Ziemię od ich prawowitych właścicieli - i w jakim celu ? Dla ośmiuset lat arabsko-żydowskiej wrogości. Pozwólmy tu zakończyć opowieść cytatem z Encyklopedii Britannica. "Tak założone zostało łacińskie królestwo Jerozolimy, której historia jest jedną z najbardziej bolesnych z kiedykolwiek opisywanych. Jest to zapis prawie niemożliwej do zrehabilitowania zawiści, nienawiści i złości oraz występku z jego konsekwentnymi chorobami, a wszystko tym bardziej odrażającym czynił fakt, że owe działania dokonywane były w imieniu religii. Przez 88 burzliwych lat, to feudalne królestwo zostało wymuszone na kraju i potem zniknęło ono tak szybko, jak się pojawiło, nie zostawiając żadnego śladu, oprócz ruin zamków i kościołów, kilku nazw miejsc i nieustającej, dziedzicznej nienawiści do chrześcijaństwa wśród rodzimej ludności". Nienawiści tak nieśmiertelnej, że w siedemset lat później jesteśmy z nią wciąż konfrontowani – stad problem Bliskiego Wschodu. I tutaj znów chrześcijańska ignorancja ustawia scenę - Palestyna dla Żydów i ponownie tutaj inspiracją jest Biblia. Czego nauczyło nas te siedemset lat ? "Trzy miliony utraciły swe życie w próżnym zamiarze uratowania grobu przed muzułmanami. Dziesięć milionów zostało zabitych w czasach Inkwizycji. Czternaście milionów zostało zabitych w chrześcijańskich wojnach w XIX wieku. Trzydzieści milionów straciło życie w wojnach pomiędzy narodami chrześcijańskimi w ciągu pierwszych dwóch dekad XX wieku. Wojny, tyranie i represje narodów chrześcijańskich od czasów Konstantyna, spowodowały śmierć ponad 200 milionów ludzi"*8 A teraz do tego musimy dodać, "Jakieś 23.000.000 mężczyzn w mundurach z 53 narodów, krajów i dominiów, którzy zostali zabici lub umarli, co najmniej 28,000.000 cywilów zginęło od bomb, armat, głodu, choroby lub obozów koncentracyjnych". Hanson Baldwin nt. II Wojny Światowej. Takie to dziedzictwo zostało nam podarowane przez "Księcia Pokoju". "Nie pokładaj swej wiary w książętach", a szczególnie książętach Kościoła.

Żadne sprawozdanie z tego okresu nie byłoby kompletnym bez słowa na ich temat, jak również o ich roszczeniach do boskiego upoważnienia, selekcji i protekcji. To, co tutaj ofiarujemy jest wyraźnie i celowo jednostronnym obrazem, ciemna i wstydliwa stroną. Powodem dla takiej prezentacji jest to, że miliony zwiedzionych dusz malują tę drugą stronę i przedstawiają ja łatwowiernemu światu, jako stronę jedyną. My zaś sądzimy, że obydwie strony powinny być znane, nie tylko w interesie prawdy, ale również w interesie tych, którzy żyją w duchowej niewoli wobec oszukańczego autorytetu. Dla tych właśnie, tysiąc lat zbrodni i korupcji jest opatrzone oświadczeniem "Istniało kilku złyc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Niesamowite Strona Główna -> Religie i filozofie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin